Origen: Polonia, Poznań
Formados: 2018
Estilo: Black
Temática: Filosofía, misantropía y naturaleza
Enlaces: Deezer, facebook, instagram y spotify
Miembros:
- Gustaw Guitarra
- Mikis Bajo
- Nieboga Batería
- Piołun Guitarra y voces
Discografía:
- Matecznik Full-length 2020
- Aporia Full-length 2021
- Ubóstwo CD 2023
APORIA (2021)
Poco tiempo ha trascurrido entre el primer y segundo álbum de los polacos, sin embargo no han perdido el tiempo y han entregado un obra que encaja perfectamente en el sonido de la bandas polacas de nuevo cuño como pueden ser por ejemplo Odraza o similares. Un álbum de un sonido cuidado, centrado en un elaborado apartado vocal de la mano de Piołun que sabe encontrar el equilibrio entre la agresividad y oscuridad de sus propuesta con matices más conciliadores en terrenos más limpios sin perder en ningún momento cierto tono gélido, haciendo de la variedad de registros una baza fundamental en el resultado final del sonido del álbum. El apartado musical se construye alrededor de unos rifffs viscerales, con diferentes intensidades, si, pero también sabiendo arroparse con secciones que le deben mucho a estilos como el post-metal o el sludge. El ritmo y la intensidad de las composiciones muchas veces se muestra lodoso, cadencioso y constante aportando una sensación de desasosiego al resultado final del álbum con arremetidas precisas de una batería repleta de matices que enfatizan la densidad y la carga de oscuridad que puebla el sonido del álbum. Por otra parte este "Aporoa" es un álbum de una atmósfera densa y casi que asfixiante, pero que al mismo tiempo no se deja encorsetar con elementos puramente black sino que sabe desenvolverse con soltura en terrenos más metal, sin perder de vista eso si la esencia del género. (8,2).
1. Demiurg 03:56
Grzech pierworodny
To grzech istnienia
Rodzimy się
Z krwią na rękach
O Midasie
Zakryj swe dłonie
Masz na nich trąd
Masz na nich ogień
I obejrzyj się
I obedrzyj się
Z dzieła stworzenia
Kim wtedy będziesz
Kim wtedy będziesz
Mnożyć byt
Ponad potrzebę
Na hałdzie kłamstw
W ogrodzie Eden
Złe tworzywo
Niezdarne ciało
Napuchłe od
Drzewa poznania
Drzazg
I obejrzyj się
I obedrzyj się
Z dzieła stworzenia
Kim wtedy będziesz
Kim wtedy będziesz
Matki absurdu
Ojcowie przypadku
Zagubieni
Sami w sobie
Wkładamy w piec
Zbite nadzieje
A nasz chleb życia
Ma smak popiołu
I obejrzyj się
I obedrzyj się
Z dzieła stworzenia
Kim teraz jesteś
Kim teraz jesteś
Kim teraz jesteś
2. Bojaźń i drżenie 06:09
Jak Abraham na górę Moria
Niesiesz swe cierpienie
To i twa historia
Bojaźń i drżenie
Gdy nastanie godzina próby
Czy uciszysz sumienie
Pod boską groźbą zguby
Bojaźń i drżenie
Anioł nie przybył.
Czy zaufasz swojemu panu
I udźwigniesz to brzemię
Według boskiego planu
Bojaźń i drżenie
Czy wzbudzi w tobie wątpliwość
Izaaka spojrzenie
Jego ufność i miłość
Bojaźń i drżenie
Unieś swój sztylet
Izaak już czeka
Niech spłynie na ołtarz
Niewinność człowiecza
Nie znajdzie się inna ofiara
Dana na zatracenie
To właśnie twoja wiara
Bojaźń i drżenie
Czy zegniesz kolana
Czy poddasz w wątpienie
Czy będziesz dryfować
Przez bojaźń i drżenie
Unieś swój sztylet
Izaak już czeka
Uległość to cnota
Czy koniec człowieka?
3. Człowiek urojony 04:08
Przemierzamy ciemną pustać
Uwiedzeni mirażami jestestwa
Wdrapujemy na kolumny
Niknące w zenicie zaćmienia
Swą opowieść zaprawiamy kruchą mirrą
By uśmierzyć własny mit
Zapatrzeni w blask misterium
Chłoniemy echa drgań bezwiednych sił
Człowiek urojony
Wierny sługa
Ducha czasu
Jesteśmy jak
Ptaki Fanesa
Z próżni chaosu
4. Danaidy 06:05
Apatyczny blask
W błagalnych rojeniach
Lichy płomień
Widziany w omdleniach
Echa pękania
Gmachu rozumu na szczytach rozpaczy
Cicha litania
Zdławiona brzemieniem tysiąca snów
Milczenie na powrót stanie się wrzawą
Choć słowa służą jedynie ucieczce
Nawet gdy majaczy
Wgląd w osnowę
Wewnętrzne oko
Jest wywrócone
Być niczym
Być skazańcem niczym Danaidy
Być niczym
Być obmierzłym niczym Styks
Gdy spływa na nas
Łaska i dar chromy
Jasność przeistacza
Ekstazę w trwogę
W śmiesznej i tragicznej
Pozie rozpostarci
Niezrównany obraz
Widowiska dumy ludzkiej
Powtarzanie nie nada sensu
Istnienie powinniśmy w próżnię zatopić
Fala wśród fal
Krzyk bez echa
Rozgwieżdżone niebo
Bądź naszym grobem
Być niczym
Być ślepcem niczym Hod
Być niczym
Być błędem niczym człowiek
5. Wyrosły już drzewa 06:49
Dlaczego masz mnie za nic
Skoro razem możemy poczuć
Korę drzew naszych trumien
Pośrodku morza niebytu
Nasze wyciągnięte dłonie
Wyglądają tak samo żałośnie
Jesteśmy jak zgniły owoc
W koszu świadomości, smakowani
Jedynie przez rozkład
Tak łatwo jest nas wyczerpać
Aż nie zostaje zupełnie nic
Z naszych przekonań i ideałów
Tylko ten jazgot
W nas rezonuje
Nic poza nim
Nic poza nim
Wyrosły
Już drzewa
Naszych
Trumien
Korony cierniowe serc
Nasze Getsemani w ogniu
I Golgota bez krzyża
Domeną naszą jest czas
Ludzki wygląd, gest i dramat
Trudna mądrość i pasja bez jutra
Jesteśmy jedynie myślą
Niepotrzebną i bezdomną
Wędrującą wśród pustej wieczności
Dlaczego więc masz mnie za nic
Skoro razem z największa ulgą
Wydamy ostatnie tchnienie
6. Sny prorocze 06:27
Rozkład wielkich
Szlachetnych myśli
Postępuje
W nas szybko
Wyżera nasz rdzeń
Na przekór pewności
Że ta skorupa
Jest czegoś warta
Nasze korony
Pokryła jemioła
W jej lichym cieniu
Szukamy schronienia
Pewni, że ogień
Nas nie dosięgnie
A naszą zgubą
Jest zguba Baldura
Przez rdzawe tuby
Ułożone z naszych ciał
Dźwięki palonych trzewi
Płyną za Antares
Niech runie fasada
Ludzkiej wszechmocy
Co z każdą godziną
W nas mocniej kruszeje
Nasze korony
Pokryła jemioła
Przed snem o śmierci
Szukamy schronienia
Ktoś nie zapłacze
Po naszym odejściu
Jak nie zapłakał
Nad grobem Baldura
7. Trzecia ofiara 07:01
Ostatnią eucharystię
Naszej godności
Pod postacią chleba
Rzucamy ptakom
Policzmy żebra
Chudej wolności
Siłą opięte
Ułudy skórą
Ludzkie wołanie
Z dna samotności
I bezsensowne
Milczenie świata
Wraz ze światłem
Martwych gwiazd
Dociera do nas
Prawda prawd
Gęsta nasza noc
40:35
No hay comentarios:
Publicar un comentario