lunes, 28 de febrero de 2022

PROFECI

 


Origen: Polonia, Poznań

Formados: 2018

Estilo: Black

Temática: Filosofía, misantropía y naturaleza

Enlaces: Deezerfacebookinstagram y spotify

Miembros:

  • Gustaw Guitarra
  • Mikis Bajo
  • Nieboga Batería
  • Piołun Guitarra y voces
Discografía:

  • Matecznik Full-length 2020  
  • Aporia Full-length 2021
  • Ubóstwo CD 2023


APORIA (2021)
Poco tiempo ha trascurrido entre el primer y segundo álbum de los polacos, sin embargo no han perdido el tiempo y han entregado un obra que encaja perfectamente en el sonido de la bandas polacas de nuevo cuño como pueden ser por ejemplo Odraza o similares. Un álbum de un sonido cuidado, centrado en un elaborado apartado vocal de la mano de Piołun que sabe encontrar el equilibrio entre la agresividad y oscuridad de sus propuesta con matices más conciliadores en terrenos más limpios sin perder en ningún momento cierto tono gélido, haciendo de la variedad de registros una baza fundamental en el resultado final del sonido del álbum. El apartado musical se construye alrededor de unos rifffs viscerales, con diferentes intensidades, si, pero también sabiendo arroparse con secciones que le deben mucho a estilos como el post-metal o el sludge. El ritmo y la intensidad de las composiciones muchas veces se muestra lodoso, cadencioso y constante aportando una sensación de desasosiego al resultado final del álbum con arremetidas precisas de una batería repleta de matices que enfatizan la densidad y la carga de oscuridad que puebla el sonido del álbum. Por otra parte este "Aporoa" es un álbum de una atmósfera densa y casi que asfixiante, pero que al mismo tiempo no se deja encorsetar con elementos puramente black sino que sabe desenvolverse con soltura en terrenos más metal, sin perder de vista eso si la esencia del género. (8,2).




1. Demiurg 03:56
Grzech pierworodny To grzech istnienia Rodzimy się Z krwią na rękach O Midasie Zakryj swe dłonie Masz na nich trąd Masz na nich ogień I obejrzyj się I obedrzyj się Z dzieła stworzenia Kim wtedy będziesz Kim wtedy będziesz Mnożyć byt Ponad potrzebę Na hałdzie kłamstw W ogrodzie Eden Złe tworzywo Niezdarne ciało Napuchłe od Drzewa poznania Drzazg I obejrzyj się I obedrzyj się Z dzieła stworzenia Kim wtedy będziesz Kim wtedy będziesz Matki absurdu Ojcowie przypadku Zagubieni Sami w sobie Wkładamy w piec Zbite nadzieje A nasz chleb życia Ma smak popiołu I obejrzyj się I obedrzyj się Z dzieła stworzenia Kim teraz jesteś Kim teraz jesteś Kim teraz jesteś 
2. Bojaźń i drżenie 06:09
  Jak Abraham na górę Moria
Niesiesz swe cierpienie
To i twa historia
Bojaźń i drżenie

Gdy nastanie godzina próby
Czy uciszysz sumienie
Pod boską groźbą zguby
Bojaźń i drżenie

Anioł nie przybył.

Czy zaufasz swojemu panu
I udźwigniesz to brzemię
Według boskiego planu
Bojaźń i drżenie

Czy wzbudzi w tobie wątpliwość
Izaaka spojrzenie
Jego ufność i miłość
Bojaźń i drżenie

Unieś swój sztylet
Izaak już czeka
Niech spłynie na ołtarz
Niewinność człowiecza

Nie znajdzie się inna ofiara
Dana na zatracenie
To właśnie twoja wiara
Bojaźń i drżenie

Czy zegniesz kolana
Czy poddasz w wątpienie
Czy będziesz dryfować
Przez bojaźń i drżenie

Unieś swój sztylet
Izaak już czeka
Uległość to cnota
Czy koniec człowieka?
3. Człowiek urojony 04:08
  Przemierzamy ciemną pustać
Uwiedzeni mirażami jestestwa

Wdrapujemy na kolumny
Niknące w zenicie zaćmienia

Swą opowieść zaprawiamy kruchą mirrą
By uśmierzyć własny mit

Zapatrzeni w blask misterium
Chłoniemy echa drgań bezwiednych sił

Człowiek urojony
Wierny sługa
Ducha czasu

Jesteśmy jak
Ptaki Fanesa
Z próżni chaosu
4. Danaidy 06:05
Apatyczny blask W błagalnych rojeniach Lichy płomień Widziany w omdleniach Echa pękania Gmachu rozumu na szczytach rozpaczy Cicha litania Zdławiona brzemieniem tysiąca snów Milczenie na powrót stanie się wrzawą Choć słowa służą jedynie ucieczce Nawet gdy majaczy Wgląd w osnowę Wewnętrzne oko Jest wywrócone Być niczym Być skazańcem niczym Danaidy Być niczym Być obmierzłym niczym Styks Gdy spływa na nas Łaska i dar chromy Jasność przeistacza Ekstazę w trwogę W śmiesznej i tragicznej Pozie rozpostarci Niezrównany obraz Widowiska dumy ludzkiej Powtarzanie nie nada sensu Istnienie powinniśmy w próżnię zatopić Fala wśród fal Krzyk bez echa Rozgwieżdżone niebo Bądź naszym grobem Być niczym Być ślepcem niczym Hod Być niczym Być błędem niczym człowiek   
5. Wyrosły już drzewa 06:49
   Dlaczego masz mnie za nic
Skoro razem możemy poczuć
Korę drzew naszych trumien

Pośrodku morza niebytu
Nasze wyciągnięte dłonie
Wyglądają tak samo żałośnie

Jesteśmy jak zgniły owoc
W koszu świadomości, smakowani
Jedynie przez rozkład

Tak łatwo jest nas wyczerpać
Aż nie zostaje zupełnie nic
Z naszych przekonań i ideałów

Tylko ten jazgot
W nas rezonuje
Nic poza nim
Nic poza nim

Wyrosły
Już drzewa
Naszych
Trumien

Korony cierniowe serc
Nasze Getsemani w ogniu
I Golgota bez krzyża

Domeną naszą jest czas
Ludzki wygląd, gest i dramat
Trudna mądrość i pasja bez jutra

Jesteśmy jedynie myślą
Niepotrzebną i bezdomną
Wędrującą wśród pustej wieczności

Dlaczego więc masz mnie za nic
Skoro razem z największa ulgą
Wydamy ostatnie tchnienie
6. Sny prorocze 06:27
Rozkład wielkich Szlachetnych myśli Postępuje W nas szybko Wyżera nasz rdzeń Na przekór pewności Że ta skorupa Jest czegoś warta Nasze korony Pokryła jemioła W jej lichym cieniu Szukamy schronienia Pewni, że ogień Nas nie dosięgnie A naszą zgubą Jest zguba Baldura Przez rdzawe tuby Ułożone z naszych ciał Dźwięki palonych trzewi Płyną za Antares Niech runie fasada Ludzkiej wszechmocy Co z każdą godziną W nas mocniej kruszeje Nasze korony Pokryła jemioła Przed snem o śmierci Szukamy schronienia Ktoś nie zapłacze Po naszym odejściu Jak nie zapłakał Nad grobem Baldura 
7. Trzecia ofiara 07:01
Ostatnią eucharystię Naszej godności Pod postacią chleba Rzucamy ptakom Policzmy żebra Chudej wolności Siłą opięte Ułudy skórą Ludzkie wołanie Z dna samotności I bezsensowne Milczenie świata Wraz ze światłem Martwych gwiazd Dociera do nas Prawda prawd Gęsta nasza noc  
  40:35





Housed in a UV gloss coated gatefold jacket, and comes with A2 poster.
Vinyl, LP, Album, Limited Edition, Red





No hay comentarios:

Publicar un comentario