lunes, 23 de abril de 2018

JARUN


Origen: Polonia
Formados: 2008
Estilo: Black, folk y progresivo
Temática: ?
Enlaces: Bandcampfacebook y youtube
Miembros:
  • Dawid Wierzbicki  Bajo
  • Krzysztof "Gambit" Stanisz Guitarra
  • Mateusz Kujawa Voces
  • Pazuzu Batería
  • Zagreus Guitarra
Discografía:

  • Wziemiozstąpienie CD 2012
  • Pod niebem utkanym z popiołu CD 2015
  • Sporysz CD 2017
  • Rok spokojnego słońca CD 2021
SPORYSZ (2018)
Cuando Zagreus inició este proyecto allá por 2008 su intención era que que no pasará de una one man band, pero poco a poco ha ido incorporando nuevos músicos hasta completar la formación actual, y si bien es cierto que sigue manteniendo bien asidas las riendas de Jarun, también es cierto que la contribución de los músicos que lo acompañan es innegable para el resultado final tan completo en un álbum como este "Sporysz". Con la edición de su primer trabajo en 2012, irrumpieron en la escena de manera directa, con una obra visceral con un fuerte peso en cuanto a influencias folk y paganas, al mismo tiempo que con un mayor protagonismo de la música sobre las voces. Con su segunda obra "Pod niebem utkanym z popiołu" de  2015, comenzaron una evolución que es inherente a su música, comenzando a incorporar elementos progresivos en detrimento de los folk. Con este nuevo álbum, siguen en ese camino de evolución constante que marca la mente inquieta de Zagreus en la búsqueda de nuevas metas. "Sporysz" es un álbum complejo, que tiene que ser entendido en conjunto y que ha sido grabado de manera casi que perfecta. La incorporación de un mayor número de  elementos progresivos en su música es incuestionable y ha cobrado mucho protagonismo, aportando a su propuesta una mayor emotividad y profundidad. Un álbum construido en base a unos potentes riffs, con una propuesta en los cuales los temas en líneas generales son extensos, permitiendo que nos ofrezcan distintos estados de ánimo gracias a la intensidad de su música, capaz de en el mismo tema sonar casi que limpia e intimista para pasar a renglón seguido a sonar violenta y visceral, siendo la incorporación para este trabajo a las voces de Mateusz Kujawa todo un acierto. Seguramente habrá seguidores acérrimos que no comprendan la evolución en la música de Jarun, de pasar a estar ahora mismo mas cercano al metal extremo que al black, pero sin lugar a dudas se antoja una evolución llevada a cabo a conciencia y para nada suena artificial. La escucha del álbum sigue dejando un poso casi que pagano, tal vez por las melodías de guitarra, tal vez por la rabia de algunas líneas vocales, pero el conjunto del álbum es muy bueno y requiere ser descubierto poco a poco en cada escucha. (8).




1. Sporysz 08:18
  Siej! 

W odmęty ziemi sypnij senne ziarna 
Niech się nasycą prochami umarłych 
Niech piją ciemnych wód zwodnicze szepty 
Z nabrzmiałych śmiercią czarnych skib bezczasu 

Patrz! 

Jak się ku światłu pędy rwą zielone 
Jak się w ich żyłach rozlewa trucizna 
Jak wokół łodyg wije wonny obłęd 
Jak się krwią słońca napełniają kłosy 

Śnij! 

I pośród nocy najczarniejszych westchnień 
Gdy w krew wnikają księżyca korzenie 
Zatrzymaj oddech, ucisz serca bicie 
Czekaj aż przyjdzie czas cichego żniwa 

I koś! 

Niech się pokotem kładą łany myśli 
Niechaj padają pośród słońc szelestu 
I wrzuć je w ogień niech sczezną w nicości 
Niech się przebudzą otchłanie szaleństwa 

A gdy już krzyk się zamieni w popioły 
Zmieszaj je z łzami i krwią z żył otwartych 
I podaj światu w ostatniej wieczerzy 
A potem odejdź otulony w spokój 

I idź samotnie 
Nie patrząc za siebie 
Bo tam się pleni 
Zielone szaleństwo 

I wędruj w ciszy 
Pod stygnącym słońcem 
Bo tam za tobą 
Tylko świat i plewy
2. Powidoki 07:52
Spojrzałem w otchłań zimy I wzrok jej spoczął na mnie I odblask słońc lodowych Srebrne rozpalił pieśni W zamkniętych oczu przestrzeń I pod powieki czasu Ogień się wdarł i drzewa I zastygł świat wiecznością Ziemi ustało tętno I ucichł lasu oddech I wsiąka w śniegi czasu Krew słońca zmierzchem ścięta Mgławice czarnych skrzydeł Gawronów mleczna droga Jak wstęga w szarość niebios Rzucona wiatru tchnieniem I rwie się z ziemi gwiazda Zielonym czubkiem jodły Do słońc, co karmią ciszą Do serc rażonych smutkiem W źrenicach powidoki Zim, co tak wiele przeszło Lecz każdy płatek śniegu Wciąż widzę po raz pierwszy…
3. Jesień wieczności 05:22
Jesień wieczności Rozszczepiło się światło Ogień i wiatru szepty I pod kopułą świtu Powietrze jak westchnienie I coraz niższe niebo I coraz krótszy sen Rozsypały się myśli Kruche jak martwe liście I blask nad horyzontem Wyblakły jak modlitwa I coraz cichsze pieśni I coraz dalszy brzeg Rozstąpiły się góry Przecięte wiatru strugą I ból się w popiół rozwiał Jak krwi jesiennej rdza I życie coraz dalej I coraz bliższy lęk Piorunem łza zastygła I zaśpiewały drzewa A słowa jak niepamięć Jak skamieniałe mgły I wieczność coraz krótsza I coraz dłuższa śmierć
4. Wichry 06:11
Westchnęło zmierzchem niebo Pękły srebrzyste tamy I runął wichru potok Splątany oddech pustki I zapadł między dęby Wplótł się w konary mroku I głowę mi omotał I rozkołysał sny I ciszę wtłoczył w serce Żałobnych liści wirem I pieśni na nich wyrył Nabiegłe krwią jesieni I w oczy sypnął srebrem Oślepił nocy łkaniem Zamiecią gwiazd samotnych Zdmuchniętych z firmamentu Jak teraz mam powrócić Gdy znikły świata strony Twarz muska mroku skrzydło A może to śnieg pierwszy? Jak siebie nie zatracić Gdy ogniem jesień szepcze Na skroniach moich składa Koronę nocnych pieśni Jak jednym z was pozostać I świata się nie wyrzec Gdy serce wichrów pełne I bogom waszym równe…  
5. Sny jak ziemia, sny jak rzeka 06:13
 Znów w ogień zapatrzony 
Znów spalam świat by zasnąć 
Przeliczam gwiazd kamienie 
Oczy przesłaniam światłem 

I znów zastyga wieczór 
Rozpaczą kończy lato 
I znów drapieżne niebo 
Przeczucia wsącza w oddech 

I wiem, że w mrok odejdę 
Gdy przyjdzie zmierzch kolejny 
Rozpłynę w lipy cieniu 
W powietrzu złota pełnym 

W makowych snach bezdźwięcznych 
Co kurzem pól wirują 
W widmowych ciem trzepocie 
Jak serce rozedrganych 

W żółtych wrotyczu słońcach 
Gdzie miód i ból i gorycz 
Gdzie jeszcze tli się cisza 
Wspomnieniem samotności 

W snach, co jak rzeka płyną 
Przez cichych traw przestrzenie 
W snach, co jak ziemia milczą 
Gdy dłonie w niej zanurzam 

I chyba jednak śpię już 
Bo znowu widzę ciebie 
Lecz nie wiem, czy to sen mój 
Czy śnię się śmierci swojej 
6. Malowany ogień 09:07
Gdzie szukać słów uśpionych, gdy ognie już pogasły Gdy deszcz już zstąpił z nieba na czarnych chmur rydwanie Wyrzekłem jedno słowo i odtąd będę milczał I w dłoniach twarz ukryję, by wieczność znów przeczekać Znów świt i znowu jesień i znowu serce puste Po niebie ciągną klucze wyblakłych dawno wzruszeń I tylko cisza płynie w zastygłym w ból powietrzu I tylko oddech stygnie wplątany w mgieł odmęty Na czarnych snów powierzchni płoną okręty liści W ostatnią niosą podróż wyblakłych tęsknot cienie To, czego znać nie chciałem, kim zostać nie zdążyłem I drzewa, zawsze drzewa, wyrosłe w pyle serca Chciałbym je namalować nim znowu w mit odpłyną Nim w iskrach gwiazd ulecą ku bezruchowi nieba Pożogę w sercu wyryć, na skroniach znak wypalić I słowo wyrzec drugie, świat ogniem wymalować Ogniem jak ziemia czarnym, jak noce z gwiazd wyzute Zielonym jodeł szumem i liści samotnością I białym jak sen ziemi uśpionej mrozu szeptem Czerwienią krwi płonącym, trzeszczącym w żył korzeniach...  
  43:03




No hay comentarios:

Publicar un comentario